o swojej metodzie na rosół.
Przygotowuję go z co najmniej dwóch rodzajów mięsa np. indyk
i wołowina. Może być kura, kaczka. Rzadko dodaję kurczaka, chyba, że swojski.
Jarzyny: marchew, seler, pietruszka, opalona nad gazem cebula, 2-3 ząbki czosnku, liście pora, które myję i związuję bawełnianą białą nitką w pęczek.
Przyprawy: kilka liści laurowych, kilka ziaren angielskich, sól. Jeśli mam to świeże gałązki lubczyku i kapelusz suszonego prawdziwka.
Mięso myję, wkładam do garnka, zalewam wodą i zagotowuję. Trwa to chwilę, aż pojawią się tzw. szumowiny. Potem wyciągam mięso, myję je. Myję garnek.
Ponownie wkładam mięso, włoszczyznę i przyprawy. Gotuję na małym gazie około 3 godzin.
Domownicy jedzą rosół tradycyjnie z makaronem:
Moja wersja bez pszenicy z roślinnym makaronem konjac:
Najbardziej jednak lubię rosół z kaszą jaglaną. Mniam!
Zdarza się, że jem rosół z warzywami, z którymi się gotował. Możliwości jest sporo, zawsze smacznie, bo rosół chyba nie jest
w stanie się znudzić.
w stanie się znudzić.
Gotuję go podobnie, ale szumowiny zbieram łyżką i wylewam, nie myję też mięsa (podziwiam za wkład pracy!). I doprawiam zawsze zielem angielskim i listkiem bobkowym, niczym więcej.
OdpowiedzUsuńIw, długo nie byłam przekonana do wylewania wody po zagotowaniu mięsa, ale jak spróbowałam tej metody gotowania to nie wyobrażam sobie innego gotowania. Wymaga to kilku czynności więcej, ale warto.
OdpowiedzUsuń